Moja córcia zamówiła sobie u mnie notesik do szkoły. A miało to miejsce dokładnie pod koniec sierpnia br. Oczywiście w myśl zasady "szewc bez butów chodzi" tak stało się i w moim przepadku. Powstawały różne prace a notesik czekał i czekał... Ania (tak ma na imię moja córka) wybrała kolorystykę, dodatki tekturowe i życzenie, aby nie było elementów zbytnio odstających (wiadomo będzie noszony do szkoły wśród innych niezbędnych rzeczy, które codziennie mieści plecak szkolny każdego dziecka)... Chyba się spodobał, bo od razu dziewczyna moja zamknęła się w swoim pokoju i pewnie notowała w nim najskrytsze myśli dorastającej panienki. Bardzo mnie to ucieszyło:) Przypomiało mi to siebie, jak mniej więcej w jej wieku pisałam pamiętniki...
Ah... mieć znowu 15 lat... (a rozum oczywiście obecny). Hi, hi....
Fajne są te róże na tiulu - ja tez je wykorzystałam - raz :)
OdpowiedzUsuń